Przyjaciele Najświętszej Duszy Chrystusowej.

Forum o tematyce religijnej, powołaniowej, młodzieżowej.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2011-07-21 21:36:37

Ks. Marcin

Moderator

Zarejestrowany: 2010-11-09
Posty: 26
Punktów :   

GNIEW

Gniew pojawia się w nas najpierw jako uczucie. To emocjonalna reakcja na zło, krzywdę, niepowodzenie, utratę jakiegoś dobra lub na niesprawiedliwość, która dotyka nas czy innych. Skala tych negatywnych emocji jest duża: od lekkiej irytacji, wzburzenia, aż po złość, wściekłość, szewską pasję czy furię. Gniew może nas opanować, a potem stopniowo wzbierać, aż wreszcie wybuchnąć jakąś formą agresji. Uczucie gniewu nie jest jeszcze grzechem, ale jest sygnałem nadchodzącego duchowego zagrożenia.
Grzech zaczyna się wtedy, gdy uczucie złości prowadzi nas do konkretnych czynów, do agresji przeciw komuś, czasem przeciw sobie samemu, a bywa, że i przeciwko Bogu. Przejawów agresywnych zachowań jest wiele. Można powiedzieć, że gniew posługuje się różnorodną amunicją. Czasem to atak słowny, innym razem fizyczna napaść, bójka, zranienie czy nawet zabójstwo. Człowiek opanowany przez gniew usiłuje sam wymierzyć drugiemu sprawiedliwość i zatraca w tym miarę. Gniew jest podszyty pragnieniem odwetu, może prowadzić do nienawiści. Gniew rodzi gniew, zło prowadzi do kolejnego zła, zemsta do zemsty. Gniew robi z igły widły, napędza spiralę mściwości. Mały kamyczek może spowodować lawinę przemocy trudną do zatrzymania.
Gniew odbiera człowiekowi rozum. Dlatego przestaje on kontrolować siebie, nie widzi obiektywnie danej sytuacji, dorabia teorię do swoich agresywnych zachowań. W stanie gniewliwego wzburzenia ludzie wypowiadają wiele słów, których potem bardzo żałują. Nie lekceważmy siły rażenia werbalnych ataków. Słowa potrafią zranić bardziej niż kopniak. Zdania wypowiedziane w gniewie rozwaliły w proch niejeden ludzki związek. W gniewie ludzie, którzy dobrze się znają, dobierają precyzyjnie słowa, które mają ranić. A ponieważ znają słabe, wrażliwe miejsca bliźniego, dlatego trafiają właśnie w te punkty, precyzyjnie jak nowoczesne pociski. Zagniewani rodzice mówią do dzieci słowa, które zostają im potem na długo w sercu, może nawet na całe życie.
Kierunki rażenia gniewu bywają różne. Gniew na szefa, któremu nie jestem w stanie wykrzyczeć swojej krzywdy, bywa przenoszony na innych, zwykle na słabszych, Bogu ducha winnych. Dostaje się na ogół najbliższym: żonie, mężowi, dzieciom. Nieraz agresja kierowana jest również na siebie samego. Czasem przeciwko Bogu, którego obwiniamy o nieszczęście. Brak panowania nad gniewem utrwala postawę gniewliwości, czyli pewnej stałej skłonności do nerwowych reakcji, nieraz z byle powodu. Oczywiście pewną rolę odgrywa tu temperament, ale gniew jest zagrożeniem dla każdego człowieka, bez wyjątku.
Agresywnych postaw nie brakuje. „Żyjemy w epoce okazywania gniewu, irytacji, złości, wściekłości, chuligaństwa, wandalizmu i terroryzmu, które są na porządku dziennym. Objawem gniewnej złości są przekleństwa, które przyczyniają się do oszpecania mowy”. Trudno się nie zgodzić z tą diagnozą. Ktokolwiek sięgał do komentarzy, które wypisują internauci pod artykułami na stronach internetowych, wie, że poziom nienawiści przekracza tam kilkakrotnie średnie stężenie złości. To zjawisko powinni przebadać psychiatrzy. Czy to internetowa anonimowość sprawia, że z ludzi wychodzi jakaś diaboliczna wręcz chęć poniżania innych?
Mamy dziś modę na tzw. asertywność, polegającą również na nieskrępowanym wyrażaniu własnych emocji, także tych negatywnych. Spory wpływ na poziom agresywnych zachowań w życiu codziennym mają media elektroniczne. Przemoc dobrze się sprzedaje, podnosi oglądalność. Narasta jakaś fascynacja zabijaniem, które w wielu filmach nie jest napiętnowane jako zło, ale nabiera cech swoistej poetyki. Okrucieństwo ukazywane jest wręcz jako coś pociągającego. Sceny przemocy obecne są w dużych dawkach w filmach rysunkowych dla dzieci. Obliczono, że amerykańskie dzieci przed osiągnięciem wieku szkolnego oglądają na ekranach 8 tys. morderstw. Nie chcę demonizować tych spraw, ale trudno nie dostrzegać związków między wszechobecną przemocą w mediach a narastaniem agresywnych zachowań w społeczeństwie. W wielkich miastach: na ulicach, dworcach, przystankach czuje się jakiś rodzaj nerwowości, gonitwy czy ciągłej gotowości do walki o swoje.
Jak pokonać gniew? Kiedy już nas dopadnie, nie wolno udawać, że go nie ma. Wypieranie z siebie gniewu uderzy w nas samych ze zdwojoną siłą, także w formie chorób somatycznych (wrzody żołądka, nadciśnienie itd.). Chodzi o to, aby poznać siebie i swoje reakcje. W gniewie nie powinno się podejmować żadnych decyzji, działań czy dyskusji. Warto poczekać, aż opadnie poziom emocji. Dobrze jest wypowiedzieć swój gniew na przykład w formie wygadania się przed kimś bliskim. To pomaga w zobiektywizowaniu sytuacji. Warto zastanowić się, jaki jest mój problem, co powoduje mój gniew. Jeśli znam odpowiedź na to pytanie, to kolejnym krokiem będzie nie tyle walka z gniewem, ile raczej zmierzenie się z tym problemem albo trzeźwe uznanie, że są rzeczy, których zmienić nie mogę.
Nasz gniew wolno, a może nawet trzeba wypowiedzieć przed samym Bogiem. Gniew musi znaleźć swoje ujście. Jeśli zamieniam go w modlitwę, jeśli swoje negatywne emocje nazywam szczerze wobec Boga, to prawdopodobnie owocem takiej modlitwy będzie większy pokój serca.
Po tym wszystkim, co powiedzieliśmy, wydaje się, że święty gniew to jakaś kompletna sprzeczność. A jednak jeśli uważnie patrzymy na Jezusa na kartach Ewangelii, to zauważymy, że nie był on stoikiem, który nie poddaje się żadnym wzruszeniom. Nieraz w Jezusie budził się gniew. Groził surowo demonom, używał ostrych słów w polemice z faryzeuszami, gwałtownie wyrzucił kupców ze świątyni. Ten gniew jednak niczego nie niszczy, ale rodzi dobre owoce. Jego ostrze nie jest wymierzone przeciwko człowiekowi, ale przeciwko złu. Mocne słowa i gesty Chrystusa zmuszają ludzi do myślenia, demaskują fałsz, wzywają do nawrócenia. Gniew Jezusa jest znakiem gniewu Bożego. W Starym Testamencie wielokrotnie jest mowa o tym, że Bóg się gniewa. Trzeba go rozumieć jako aspekt Bożej miłości. Święty Bóg Izraela nie może spokojnie patrzeć na grzech, który pojawia się w Jego umiłowanym narodzie. Kiedy grzeszymy, kiedy oddajemy cześć fałszywym bogom, Bóg reaguje „gniewem”, tak jak ojciec czy matka, którzy nie patrzą ze spokojem na to, jak ich dzieci brną w jakieś zło.
Czy święty gniew może dotyczyć i nas? Owszem. Na widok jakiegoś zła, zgorszenia czy ludzkiej krzywdy może, a nawet powinien obudzić się w nas „święty gniew”. Jest wiele takich sytuacji, w których chrześcijanin powinien powiedzieć złu stanowcze „nie”. A jednak powinniśmy pamiętać, że nawet kiedy ogarnia nas słuszne oburzenie, pozostajemy zawsze słabymi ludźmi. Nasze reakcje są zawsze uwikłane w kruchość moralną i duchową, jesteśmy podatni na grzech. Nasz egoizm czy pycha mogą niepostrzeżenie opanować najbardziej święte oburzenie.
Słuszny gniew może nas pobudzać do mądrego działania w obronie krzywdzonych ludzi czy zagrożonych wartości, ale nie daje nam nigdy prawa do potępiania, pochopnego sądzenia czy ferowania wyroków. Święty gniew nie daje nam prawa do świętej wojny. Jezus, choć nieraz unosił się gniewem, głosił miłosierdzie, przebaczenie, wzywał do miłości nieprzyjaciół. Na krzyżu przyjął na siebie cały gniew świata. „W sobie zadawszy śmierć wrogości”, przyniósł nam pokój z Bogiem, z bliźnimi i z sobą samym.

Offline

 
"Powiadają, że na szczytach gór bliżej do Ciebie, a ja wiem, że i w dolinie Gehenny Jesteś tak samo blisko..."

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.tibiasoft.pun.pl www.bassparty.pun.pl www.firataleague.pun.pl www.ggczat.pun.pl www.desperaci.pun.pl