Przyjaciele Najświętszej Duszy Chrystusowej.

Forum o tematyce religijnej, powołaniowej, młodzieżowej.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2010-11-19 21:14:33

 Elizabeth

Wyróżniona Duszyczka

11442361
Zarejestrowany: 2010-11-18
Posty: 61
Punktów :   

Berzmowanie, animator, grupa domowa cz.1

Bierzmowany, animator, grupa domowa na drodze przygotowania do sakramentu bierzmowania
Priorytetowe środowisko katechezy bierzmowania i katechizacji kandydatów do bierzmowania stanowi parafia, w której ma dokonywać się pogłębienie i uzupełnienie na sposób katechetyczny, a więc przez wtajemniczenie i wychowanie nauczania szkolnego religii. Miejscem formacji ma być budynek kościelny lub parafialny, a odpowiedzialnymi za formację kapłani, katecheci oraz animatorzy świeccy, wywodzący się z kościelnych ruchów młodzieżowych.
Współcześnie w dobie „nowej ewangelizacji" nieodzownym staje się typ „katechety dzieci i młodzieży", mającego misję „ożywienia procesu katechezy wtajemniczającej", szczególnie w sytuacji gdy „dzieci i młodzież nie otrzymują odpowiedniego wykształcenia religijnego w swym środowisku rodzinnym" (DOK 232). Ponadto co do form przygotowania, oprócz tradycyjnych spotkań zbiorowych i celebracji zalecaną formą jest praca w grupach (PDK 107).
Próbę takiego przygotowania podjęło wiele diecezji w tym Diecezja Zielonogórsko-Gorzowska, w której od 1997 roku wprowadzono trzyletni program „Życie Boże" z spotkaniami ogólnymi i małymi grupami zwanymi „domowymi". Siedmioletnie doświadczenie pozwala na podjęcie próby analizy sytuacji i pewnej syntezy mającej za cel wytyczenie dalszych kierunków pracy z młodzieżą w zakresie katechezy bierzmowania. Opracowanie nie ma charakteru typowo socjologicznego ze szczegółową metodologią badań i opracowywaniem tabelarycznym wyników. Bazujemy jedynie na sondażu, który ma charakter bardzo ogólnej prezentacji problemu i jest owocem spotkań formacyjnych z animatorami i uczniami. Ma on charakter bardziej duszpasterski niż socjologiczno-statystyczny. W rozważaniu naszym chodzi przede wszystkim o poznanie opinii kandydatów i animatorów na temat nowej rzeczywistości pastoralnej. Podjęta próba dialogu z młodzieżą i animatorami dotyczyła następujących kwestii: Dlaczego młodzież nie odnajduje swego miejsca w Kościele? Co parafia powinna zrobić, aby wyjść naprzeciw młodzieży? Jaka jest wartość grup domowych (rola małej wspólnoty)? Jaka jest skuteczność ewangelizacji w małych grupach? Czy małe wspólnoty są w stanie na nowo odkryć przed młodym człowiekiem jego miejsce i rolę w Kościele? Jaka jest rola świadectwa animatora?
Miejsce młodych w Kościele (aktualny stan, postawy, nastroje, opinie)
Ogromne spektrum wypowiedzi zawiera bogaty materiał o dużym zabarwieniu emocjonalnym. Odpowiedzi charakteryzują się dużą szczerością, bezpośredniością, troską o sprawy wiary, Kościoła, ale i niejednokrotnie nacechowane są brakiem obiektywizmu i krytykanctwem. Młodzi mają wiele propozycji i uwag dotyczących swojej obecności w Kościele i wyjścia Kościoła w ich kierunku. W wielu jednak przypadkach - i to ze słusznej przyczyny - nie szczędzą oni słów krytyki i surowej oceny.
Według Soboru Watykańskiego II Kościół na ziemi założył Chrystus. Ustanowił go jako wspólnotę wiary, nadziei i miłości, nieustannie go podtrzymuje i rozlewa przez niego na wszystkich łaskę i prawdę. Jest on równocześnie społecznością wyposażoną w strukturę hierarchiczną i Mistycznym Ciałem Chrystusa, zgromadzeniem widzialnym i wspólnotą duchową, Kościołem ziemskim i Kościołem już obdarowanym dobrami niebieskimi. Te wymiary tworzą jedną, złożoną rzeczywistość, która składa się z pierwiastka Bożego i ludzkiego (por. KK 8). Jednak sondowana młodzież ma spore kłopoty z taką identyfikacją. Jedna czwarta ma świadomość konieczności przynależenia do Kościoła, a ponad połowa twierdzi, że jest on tylko pomocny do zbawienia, natomiast jedna czwarta uważa, że jest on w ogóle niepotrzebny.
Sobór Watykański II naucza, że w Kościele urząd prezbiterów, związany z biskupstwem, uczestniczy we władzy mocą, której sam Chrystus Kościół buduje, uświęca i nim rządzi. Dlatego też kapłani mocą Ducha Świętego zostają naznaczeni szczególnym znamieniem i tak upodabniają się do Chrystusa Kapłana, że działają w Jego zastępstwie (DK 2). Wobec powyższego niepokojącym jest fakt, iż przeszło połowa ankietowanych nie potrzebuje w relacji z Bogiem pośrednictwa księdza. Młodzież została poproszona o wskazanie zalet, jakimi powinien odznaczać się ksiądz oraz wad, jakie ich w zachowaniu księdza odpychają i zniechęcają do zaangażowania w Kościele.
Wśród zalet wymienić należy: wyrozumiałość, gotowość do udzielenia pomocy, cierpliwość, umiejętność słuchania, prawdziwość, szczerość, dobroć, uczciwość, komunikatywność, umiejętność doradzania i nauczania, mocną wiarę, a także poczucie humoru. Wśród wielu przyczyn sprawczych niewłaściwych relacji młodzieży z parafią, podstawową jest zły kontakt z duchowieństwem. Często padają słowa dużej dezaprobaty dla takich postaw, jak: nieprzygotowanie do katechezy i kazań, pośpiech, pobieżność i powierzchowność w sprawowaniu sakramentów, upolitycznienie (wśród porównań pada takie, że „Kościół to miejsce święte, a nie sala sądowa, czy jedna z sal Parlamentu. Kościół to przede wszystkim miejsce spotkań ludzi wierzących, tych, których łączy jedno - wiara w jednego Boga - Stwórcę"). Wśród wad najczęściej pojawiały się: egoizm i pycha, chciwość na pieniądze oraz przywiązanie do rzeczy materialnych, brak wyrozumiałości i kultury, wścibstwo i kłamstwo oraz nagłaśniane ostatnio przez media problemy natury seksualnej.
W sposób obrazowy młodzi ludzie wyrażają słaby kontakt instytucji kościelnej, jaką jest parafia, z młodymi, mówiąc o „bardzo cienkiej nici porozumienia". W niektórych wypadkach czują się biernym przedmiotem wykorzystywanym do prac na rzecz parafii. Rani ich ton imperatywny ograniczający ich wolność, irytują nakazy i zakazy dotyczące kwestii moralności, na którą ich zapatrywanie jest zgoła odmienne od oficjalnej nauki Kościoła. Uważają te nauki za „niemodne i ograniczające wolność". Szczególnie kontrowersyjna dla nich jest nauka o moralności chrześcijańskiej i świecie wartości, jaką proponuje Kościół. Problemem dla nich jest formacja sumienia, które postrzegane jako autonomiczne i niezależne od obiektywnej Prawdy stanowi gwarancję wszystkich ich wyborów.
Problem moralności jest współcześnie problemem wielce złożonym. Dziś moralność człowieka, zagrożona z tak wielu stron, przeżywa swoisty kryzys. Kryzys moralny jest „zjawiskiem dotkliwym, ponieważ w nim człowiek gubi najbardziej podstawową orientację swoich działań, postaw, ocen i wartościowań". W sposób niezwykle kompetentny o moralności młodzieży wyraził się Jan Paweł II, mówiąc: „Wielu młodych sądzi, że [...] skoro pewne wzory postępowania są społecznie akceptowane, to tym są też moralnie dozwolone. [...] Łamią obiektywne normy moralne pod naciskiem rówieśników i pod przemożnym wpływem mód i tendencji nagłośnionych przez środki przekazu [...]. Źle wykorzystują cudowny dar płciowości, nadużywają alkoholu i biorą narkotyki, uważając takie postępowanie za właściwe, ponieważ część społeczeństwa je toleruje. [...] Miliony młodych ludzi na całym świecie padają ofiarą ukrytych, ale realnych form zagrożenia".
Współczesny świat prowokuje do tego, iż życie według prawd, nakazów moralnych - jak pisze jedna z uczennic - „jest po prostu nieopłacalne". Jednak pomimo liberalnego podejścia młodzieży do moralności i chęci wymuszenia na Kościele etyki sytuacyjnej istnieje powinność oddziaływania wychowawczego i kształtowania właściwej moralności. W Encyklice Evangelium vitae Jan Paweł II przypomina, że nie wolno uchylać się od obowiązku zapewnienia młodzieży autentycznego wychowania do płciowości i miłości, formacji zawierającej wychowanie do czystości jako cnoty, która sprzyja osiągnięciu osobowej dojrzałości i uzdalnia do poszanowania oblubieńczego znaczenia ciała (EV 97). To krytyczne, a nawet krytykanckie podejście wielu młodych przypomina sugestię, jaką o tym „pokoleniu" wyraził Jan Paweł II w wywiadzie z Vittorio Messorim. Otóż Papież zauważył, że u młodzieży współczesnej obecny jest jak dawniej „znamienny dla młodości idealizm, który obecnie, być może, więcej przybiera formę krytycyzmu, podczas gdy dawniej owocował więcej prostym zaangażowaniem".
Omawiany wielogłos młodych ludzi w Kościele i o Kościele nie ma tylko charakteru oceny jednostronnej, choć takich opinii jest dużo. Zastanawiające jest to, że wielu z nich w swoich wypowiedziach poszła dalej i głębiej, szukając przyczyn nie dostrzegania swojego miejsca w Kościele. Ich wypowiedzi wskazują na postrzeganie Kościoła, parafii, duchowieństwa jako rzeczywistości mało interesujących, nieciekawych, nudnych i niemodnych. Poszukując przyczyn takiej postawy, sami wskazują na osobiste wybory i na fakt bogatego i subiektywnie wygodnego życia, jakie proponuje im świat. „Dla młodych - pisze jedna z osób - chodzenie na dyskoteki jest bardziej ciekawe, ponieważ tu mogą się pobawić, spożyć alkohol, a nawet zażyć narkotyki, dzięki którym lepiej się bawią, ale później cierpią. Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach są zapatrzeni w modę, złe przyzwyczajenia, które stają się przykładem do negatywnego postępowania. Młody człowiek bardzo się zmienia, kiedy dołączy się do złego towarzystwa, dostosowuje się do niego, nie chce się mu sprzeciwiać, chce być lubiany, dlatego całkowicie podporządkowuje się swojemu towarzystwu, które bardzo źle wpływa na niego. Młodzi ludzie nie chcą chodzić do Kościoła, bo uważają że to strata czasu". Dość odważnie piszą o tym, że: „Dzisiejsza młodzież (nie wszyscy) jest zaślepiona, nie zdaje sobie sprawy, jak ważna w życiu jest wiara (religia). W młodym wieku ludzie najczęściej źle postępują, jednak za jakiś czas, kiedy poznają smak życia, zaczynają tego żałować. Czasami niestety jest już za późno, aby odwrócić wszystko, co się wydarzyło. Nie wszyscy potrafią zmienić swoje postępowanie, ale ci, którzy się nawrócą, mają szansę mieć swoje miejsce w Kościele. Zdecydowana większość nastolatków, młodzieży nie zdaje sobie sprawy, jaki popełnia błąd, oddalając się od Kościoła, czyli od Boga. Młodzi uważają, że Kościół jest zbędny w ich życiu, ponieważ nie daje im takiej satysfakcji jak dobra zabawa na dyskotece w gronie źle wpływającego towarzystwa. Przecież można się bawić, ale z umiarem".
Kolejne stwierdzenie informujące, że „młodzież dzisiaj nie widzie swego miejsca w Kościele, dlatego iż żyjąc w naszych czasach młodzi ludzie nie zauważają wiary" - jest odważnym głosem ukazującym jedną z głównych przyczyn obojętności i zniechęcenia w sprawach religijnych młodzieży. „Ta wiara - jak pisze dalej uczennica - staje się dla nich staromodna. Uważają, że jest wiele innych ważniejszych, bardziej interesujących spraw. Zapominają o Bogu, odrzucają Go. Młodzi najczęściej nie zgadzają się z naukami Kościoła, nie chcą przyjąć ich do swojej świadomości lub po prostu ich nie rozumieją. Zapominają o modlitwie
oraz o tak ważnej Komunii świętej. Msza święta stawała się «nudna», a Kościół zaczął odchodzić w zapomnienie. W ich życiu zaczął dominować grzech: lenistwo, zakłamanie itp., który w konsekwencji prowadzi do tego, iż młodzież staje się coraz bardziej agresywna. Oddalając się od wiary zatracają najszczęśliwsze chwile swojego życia, zamiast uciekać się ze swoimi problemami do Boga, zatracają się w alkoholu, narkotykach, które stają dla nich najważniejsze. Kościelna ławka niegdyś zajmowana przez nich, nagle staje się pusta. Aby znów mogła być przez nich zajmowana, Kościół powinien wyjść naprzeciw oczekiwaniu młodzieży, stać się «ciekawszy». Nauka o Bogu powinna być odpowiednio przekazywana młodym ludziom. Kościół mógłby organizować więcej pielgrzymek oraz zwiększyć liczbę kółek religijnych, co mogłoby zachęcić ich do przyjścia na spotkanie z Bogiem. Przydałyby się także między innymi ogniska, wieczornice, kameralne spotkania, na których śpiewano by pieśni religijne i wspólnie rozmawiano na temat poszukiwania wiary oraz poruszano by codzienne problemy życiowe młodzieży. Myślę, że takiego rodzaju organizacje pomogłyby dzisiejszej młodzieży w odnalezieniu Boga". Należy podkreślić, że stwierdzenie: „kościelna ławka niegdyś zajmowana przez nich, staje się pusta" - musi być wyzwaniem dla duszpasterzy, katechetów, animatorów, a przede wszystkim rodziców, aby jako odpowiedzialni za wychowanie religijne podjęli trud „zapełnienia" owego „pustego miejsca".
Przedstawione pokrótce wypowiedzi skłaniają do pytania o przyczynę „opuszczenia swego miejsca w Kościele"? Młodzi sami odpowiadają pisząc o zobojętnieniu nie tylko środowiska rówieśników, ale przede wszystkim rodziny: „Rodzice nie przywiązują zbyt dużej uwagi do religii i nie wpajają swoim dzieciom żadnych wartości z nią związanych". Młodzież zwraca uwagę na to, że często w ich domach mówi się źle o Kościele, podważa się autorytety i mało przykłada się wagi do zachowania tradycji w przeżywaniu świąt i uroczystości religijnych.
Interesującym jest fakt, że respondenci nie tylko skupili się na krytyce, ale odważnie i teologicznie poprawnie wskazali na źródło niewiary i nie zaangażowania się w życie Kościoła. L. Fanzaga stwierdza, że „tylko ten, kto naprawdę spotkał się z Jezusem, kto doświadczył Jego miłości, ten wie, że jest On Bogiem. Nie potrzebuje dowodów, które go do tej wiary doprowadzą, bo kiedy Bóg otwiera oczy człowieka i ukazuje się w blasku swej Boskiej osoby, wówczas człowiek klęka i jak Tomasz Apostoł wyznaje z wiarą: «Pan mój i Bóg mój»". Młodzież pisze, że „aby Msza Święta była interesująca i nie nudziła nas, musimy być dojrzali do Jezusa". [...] „On jest Miłością, Świętością. [...] Muszę kochać, a więc muszę wypełniać swoje obowiązki, muszę być uczciwa wobec ludzi, muszę być po prostu święta. [...] Jezus Chrystus - to jest Ten, nadzwyczajny Ktoś, kogo udało się nam, młodzieży, spotkać w życiu. Z Nim spotykamy się wciąż, słuchając i czytając teksty Ewangelii, uczestnicząc we Mszy świętej, w sakramentach świętych, w liturgicznych obrzędach Kościoła. Jezus Chrystus chce towarzyszyć nam w życiu, On ma być dla nas wzorem zaangażowania się w sprawy ludzkie. Wzorem odwagi w mówieniu prawdy i życiu w prawdzie. Wzorem postępowania z przyjaciółmi i z wrogami, z życzliwymi i niechętnymi". Uważają ponadto, że „spora grupa młodych chrześcijan nie przyjęła Jezusa do swego życia - dodając dość humorystycznie - cofają się oni jak raki przed miłością Chrystusa. [...] Wielu ludzi nie chce i nie próbuje włączyć się do Królestwa Bożego. Nie zdają sobie oni sprawy, jak bardzo mocno Jezus cierpiał za nasze grzechy. Nie doceniają tego, iż poświęcił swoje życie właśnie dla nas".
W powyższych wypowiedziach uderza głębia duchowa i ton ewangelizacyjny. Jest to wyznanie osobiste i odważne. Jezus Chrystus jest dla nich przede wszystkim Bogiem i Człowiekiem, postacią żywą, Której doświadczają i o Której chcą świadczyć. Można jednak zauważyć również odpowiedzi wypaczone, niepełne, w których dominują stwierdzenia i w których fragmentaryzuje się prawdy dotyczących osoby Jezusa. Niektórym odpowiada tylko Jezus historyczny - Jezus idealny człowiek (Jesus Christ Super Star), innym Chrystus wiary, całkowicie odczłowieczony. Z jednej strony naturalizacja Chrystusa, z drugiej Jego idealizacja aż po mitologizację.
Bywa tak, że jeśli jest już mowa o Chrystusie, to nie do pomyślenia jest już jakiekolwiek odniesienie do Kościoła. Odpowiedzi właściwe to te, które koncentrując się na istotnej treści Ewangelii, integralnie ujmują osobę Jezusa Chrystusa i stwierdzają, że Jezus Chrystus jest: pełnym i prawdziwym człowiekiem, podobnym do nas we wszystkim, z wyjątkiem grzechu - realizm Wcielenia; Mesjaszem, oczekiwanym przez ludzkość i zapowiedzianym przez Stary Testament, Zbawicielem świata, który swoją krwią wybawił nas z niewoli szatana i uczynił przybranymi dziećmi Bożymi oraz Synem Bożym, drugą osobą Trójcy Świętej, a więc prawdziwym Bogiem, odwiecznym, wszechmogącym i miłosiernym - realizm Odkupienia.
Młodzież przygotowująca się do sakramentu bierzmowania bądź ta, która już go przyjęła, chcąc zachować obiektywizm, dużo miejsca poświęciła postulatom skierowanym nie tylko do parafii, duszpasterzy i katechetów w celu uzdrowienia wielu strategii katechetyczno-pastoralnych, ale i do swych rówieśników. „Ale zarówno Kościół, jak i ten młody nie przygotowany do życia człowiek powinien coś ofiarować ze swojej strony na polepszenie stosunków: młodzież - Kościół i na odwrót. Tylko pytanie, co oni mogą zrobić? Moim zdaniem młody człowiek powinien bardziej otworzyć się na propozycję współpracy, jaką proponuje Kościół. Powinien spróbować zacząć działać w przeróżnych stowarzyszeniach, Oazach, Grupach Religijnych, które dla tego młodego człowieka są stworzone. Na pewno każdy jest w stanie znaleźć w tych propozycjach coś dla siebie. [...] Natomiast Kościół powinien lepiej rozumieć potrzeby młodego człowieka. Powinien «nie zanudzać» młodzieży swoim ciągłym napominaniem i zwracaniem uwagi. Wielu młodych ludzi twierdzi, że jeżeli Msza byłaby weselsza i młodzieżowa, to oni na pewno chodziliby do Kościoła. [...] Kościół może zwołać młodych do uczestniczenia w Mszach świętych dzięki różnym przedstawieniom, chórkom, pomocy ludziom, organizowaniem wycieczek związanych z miejscami świętymi, różnego rodzaju akcjom charytatywnym, dzięki którym moglibyśmy zbierać pieniądze dla potrzebujących oraz dla Kościoła. [...] Młodzież lubi również rywalizację, którą mogliby zrobić między innymi parafiami, związanymi z przedstawieniami, wystrojem Kościoła na zewnątrz i wewnątrz, chórkami, zespołami sportowymi".
Wielu - jako pozytywny przejaw spotkania z Kościołem - daje przykład Lednicy, która była dla nich impulsem wiary i pierwszego rozumienia Kościoła jako instytucji i wspólnoty. Mają żal o to, że takie imprezy mają słabą reklamę, tak jakby nikomu nie zależało na uczestnictwie uczniów w takich formach ewangelizacyjnych. „Śmiem twierdzić, że takie miejsca jak Lednica - pisze jedna z uczestniczek spotkania - potrafią sprowadzić człowieka na dobrą drogę (jestem tego przykładem, ponieważ jeszcze dwa lata temu chodzenie do Kościoła było dla mnie obojętne, a wręcz chodziłam z przymusu, co po Lednicy szybko się zmieniło, ze względu na atmosferę - grupa ponad sto tysięcy modlących się wspólnie ludzi ma w sobie coś niezwykłego, przyciągającego i «uzależniającego» w sensie pozytywnym)".
Zdaniem „nadziei Kościoła" jaką jest młodzież, wciąż za mały mają oni dostęp do różnych wspólnot i wciąż za mała jest oferta grup i ruchów, zwłaszcza w parafiach wiejskich, gdzie „nastolatki znalazłyby wspólny język z Kościołem". Niewielkie jest również - ich zdaniem - zainteresowanie parafii w organizowaniu wakacyjnych obozów, kolonii, rekolekcji, nawet na własnym terenie.
Grupa młodych preferująca „rock chrześcijański" (choć wielu nie wierzy w takie połączenie) zwraca uwagę na dużą grupę fanów takiego stylu śpiewania i ewangelizowania. „Wydaje mi się, że dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie wyjazdów na koncerty zespołów 2Tm 2,3 i Armia, ponieważ nie do każdego przemawiają «lekkie piosenki religijne» śpiewane przez tutejszy zespół parafialny". Uważają oni, że wspólnota Kościoła powinna „aranżować imprezy muzyczne, artystyczne, plenery, na których młodzież mogłaby zjednoczyć się w Chrystusie".
Wielu z nich zwraca uwagę na właściwe podejście do każdego człowieka, bo nawet grzesznik ma swoją godność. Z wielką miłości i troską piszą: „Chciałabym, aby traktował każdą osobę jako oddzielną istotę, ważną istotę, a nie przedmiotowo. Kościół powinien stać się rzeczywistą wspólnotą! Ja powinnam czuć, że jest to mój drugi dom, ciepły, rodzinny, bezpieczny, kochający! Kościół powinien budować więzy między ludźmi, bo ludziom potrzebny jest zastrzyk ducha rodzinnego! Taki obraz jest możliwy, ale trudny do osiągnięcia". Aby dojść do takiego ideału, potrzeba ich zdaniem silnych autorytetów osobowościowych i charyzmatycznych. Dość rozpaczliwie brzmi zdanie, że „jedyną «kościelną» osobą godną naśladowania (choć to bardzo trudne) jest dla mnie Papież - Jan Paweł II. Uosabia on nie tylko miłość, nadzieję i wiarę. Uważam, że jest prawdziwym Pasterzem dusz ludzkich, naprawdę troszczy się o człowieka. Wydaje mi się, że jest postacią ponadczasową. Nie poucza, nie grozi, nie schlebia - jest Papieżem ludzi! Uczy jak żyć. Jest idolem naszych czasów, bardzo będzie trudno znaleźć następcę...".
Kolejną kwestią, ważną dla obrazu Kościoła, jest wymiar ewangelizacyjny. Interesujące spojrzenie na rzeczywistość głoszenia (ewangelizacji) daje kardynał Joseph Ratzinger. W artykule pt. Nowa ewangelizacja, który ukazał się na łamach czasopisma „L'Osservatore Romano" prezentuje strukturę, metodę i treść nowej ewangelizacji. Odnajdujemy tam wiele aspektów istotnych dla rozpoznania, na ile głoszona przez nas Ewangelia wpływa na życie słuchaczy słowa i ich relację z Chrystusem. Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza w pracy duszpasterskiej z młodzieżą, której nie obce są spektakularne akcje ewangelizacyjne, np. na „Przystanku Jezus", na których mają możliwość konfrontacji własnej wiary i odwagi świadczenia ze światem nie akceptującym wartości religijnych, czasami w dość brutalny i wulgarny sposób. Sami przeżywają sukcesy i porażki związane z głoszeniem Ewangelii i to daje im impuls nie tylko do głębszej formacji religijnej, zakorzenienie w konkretnej wspólnocie, ale budzi się w nich potrzeba racjonalnych podstaw wiary i większej znajomości Pisma Świętego.
Problem jest ważny, gdyż kryzys mówienia o Bogu staje się powszechny i nie jest tylko zjawiskiem obecnym na zachodzie Europy. Dociera on również do nas. Mimo ogromnej ilości publikacji, artykułów, sesji, sympozjów, katechez, kazań, musimy uważać, aby nie spotkał nas zarzut, że głoszona religia nie ma nic wspólnego z Bogiem (O. Caffarel). We wspomnianym artykule Kardynał przestrzega przed pokusą niecierpliwości, pokusą dążenia do natychmiastowego, wielkiego sukcesu, pokusą wyścigu do wielkich liczb. Uważa, że nie jest to metoda Boża. Przypomina również, że ma ona głęboki wymiar eklezjalny. „Ewangelizacja to nie tylko pewna forma głoszenia, ale pewna forma życia". Ponadto uważa, że wszystkie metody są jałowe, jeśli nie mają fundamentu w modlitwie. Przepowiadane słowo musi zawsze wypływać z głębokiego życia modlitewnego. Wreszcie zauważa, że całe życie Jezusa Chrystusa „było wędrówką ku krzyżowi, drogą do Jerozolimy. Jezus nie odkupił świata pięknymi słowami, ale swoim cierpieniem i śmiercią. Dlatego Jego męka jest niewyczerpanym źródłem życia dla świata; męka nadaje moc Jego słowom. Bardzo pięknie wyraża tę samą myśl św. Augustyn, wyjaśniając 21. rozdział Ewangelii Janowej, gdzie zapowiedź męczeństwa Piotra i nakaz pasienia owiec, to znaczy ustanowienie prymatu Piotrowego, są ze sobą ściśle powiązane. Św. Augustyn tak komentuje werset 16. z tego rozdziału: «Paś owce moje» znaczy «cierp za moje owce»".
Współcześnie spotykamy skrajne podejście do kwestii młodzieżowej, jedni postrzegają młodzież bardzo negatywnie i choć niejednokrotnie tak jest, tym samym jednak usprawiedliwiają swoją bierność i niemoc w podejściu do nich. Inni przesadnie optymistycznie upatrują w młodzieży szczęścia, przyszłości narodu i Kościoła, angażując wszystkie środki i energię na pracę z młodzieżą, ale zaniedbując inne grupy i stany. Właściwa równowaga może zaistnieć zwłaszcza w zintegrowaniu współodpowiedzialności i podziału kompetencji w pracy duszpasterskiej. Bardzo uproszczony obraz młodzieży wskazuje jednak na pewien niełatwy kontekst nauczania, wychowania i wtajemniczania. Pominięcie aktualnych nastrojów, zachowań i postaw adresatów katechezy byłoby fatalne w skutkach. Jak widzimy, warto udzielić głosu młodym ludziom, gdyż jest on cenny, twórczy i nieodzowny w prognozowaniu sytuacji i planowaniu wielu akcji duszpasterskich.


"Kto chce naprawdę odnaleźć samego siebie, musi nauczyć się obcowania z przyrodą, bo oczarowanie jej pięknem wprowadza bezpośrednio w ciszę kontemplacji." JAN PAWEŁ II

Offline

 
"Powiadają, że na szczytach gór bliżej do Ciebie, a ja wiem, że i w dolinie Gehenny Jesteś tak samo blisko..."

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.hellriders.pun.pl www.klandk.pun.pl www.gildiadeinarain.pun.pl www.3gwsinf.pun.pl www.wlvswrld.pun.pl