ano, czynię to tak: wyciszam się na maxa. reguluje głośniki na minimum i odłączam kabelki życiowe; pozostają tylko te potrzebne do funkcjonowania. Antywirusem gonie wszystkie szkodniki - zaczynając od błahych myśli na tych systemowych kończąc.  Kieruje kursor na Słowo Boże, będące mym pulpitem, które niejako swym światłem oślepia me oczy i jestem zdana na własny, wbudowany instynkt. Działam wtedy używając głównej partycji - tej bodajże nadającej memu stworzeniu prawo bytu. Kartę RAM zapełniam pobraną pamięcią i grupuje me pliki do podfolderów. Z czasem wypadałoby zrobić formacik bo codzienność dołącza nam w pakiecie wiele totalnie zaśmiecających nam pliczków. Kosz się przepełnia i przypadkowo usuwamy to, co potrzebne. Następuje awaria i wszak trza wydzwaniać do Informatyka by nas podpiął porządnie.. Nabywamy coraz to lepszej zapory ochronnej i uczymy się programować od samego Mistrza. W naszym Słowie Bożym - kodzie binarnym hihi - pozyskujemy nowe info, które to wgrywamy na USB i dajemy innym 'na tacy' by umieścili choć trochę tego, co my doświadczamy i bronili się przed jakże inteligentnymi specami - odzianymi jednym to imieniem : Haker.. czyste zło.

Hihi

Ja robię tak: mam swoje indywidualne Pismo Św. i tam zapisuję z datą to, co ważnego zrozumiałam czytając dany fragment bądz podkreślam zdania, które szczególnie wydają mi się, jak gdyby były do mnie skierowane, w szczególny sposób do mojego życia. Nieraz w ciężkich chwilach czytam to co kiedys tam zapisałam...To bardzo przydatne i moim zdaniem dobry sposób Jezus naprawdę do Nas przemawia, wystarczy posłuchać Polecam w szczególności Psalmy, często wyrażają to, co nam w duszy gra