Przyjaciele Najświętszej Duszy Chrystusowej.

Forum o tematyce religijnej, powołaniowej, młodzieżowej.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2010-11-10 22:23:01

 Pendrivea

Szalona Duszyczka.

Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2010-11-07
Posty: 114
Punktów :   

[Discuss] Samobójstwo.

Dzisiaj mam ochotę poruszyć temat, który niestety coraz częściej jest dotykany, rozszarpywany z każdej strony czy choćby bliski sercu i duszy wielu osób. Kumulacja niepowodzeń, słabość psychiczna i słodko-gorzkie grzeszki ... voila! To skromny przepis na jakże dołującą, aczkolwiek nierzadko znajdującą się w naszym życiowym menu mieszankę wybuchową płaczu i smutku. Nikt tego nie raczy zmawiać, skądże znowu; to jest zwykły desert, bajeczny i rozkoszny. Dostarczając takiej dawki cukru po porządnym posiłku, potem coś nam tam w żołądku nieziemsko ściska wszystko co jest w zasięgu. Pogłębiając się w to wszystko, wniosek jest jeden - z każdego działania, bodaj znikomego i tak uzyskujemy określony efekt. Masa tych naszych 'efektów' (pozytywnych i negatywnych) czyni nas w danej chwili najaranym szczęściem osobnikiem, żałobną edycją siebie, wersją out (jest źle ale idę podbić świat uśmiechem), agresor (idź pani ode mnie!), no-lifer (potocznie persona bez życia realnego - w sumie te 'efekty' które zmieniają jego humor, zależne są od powodzenia w grach internetowych itp.) ... Tak można wymieniać w nieskończoność, gdyż każdy człowiek jest inny - co za tym idzie: ogromna różnorodność pod względem emocjonalnym i ogólnym bytowaniem. Jednakże chcę się skupić na kategorii gehenny, rozpaczy i bezradności, smutku.
Załamanie, depresja, wstręt do życia.. czynniki tworzące z nas 'chodzące zombie'. Żyje ale nie chce. Jestem ale mnie nie ma. Brak nadziei na 'lepsze jutro' i zamglona przyszłość własnej osoby. Pragnienie ukojenia i nagłego cudu. Żołądek odmawia współpracy i jeszcze z nami walczy - specyficzne uczucie lęku, nerwowy stan i męka. Protest do wszystkiego wokół i zamęczanie się pytaniami: Dlaczego? I co teraz? ... Czy powyższe przesłanie nie jest Ci bliskie? Czy zawsze czułeś się spełniony, pod każdym fragmentem budującym cię w pełni? Życie to nie bajka i notorycznie plata nam figle. Niejednokrotnie zabawa jest przednia, ale nie trudno o upadek.
Co przychodzi Ci do głowy, gdy myślisz 'samobójca'? Jak zdefiniujesz pojęcie 'samobójstwo'?
Pozwoliłam sobie, na przeszukanie trochę moich półek, i odświeżyłam pamięć na tyle, by przytoczyć kilka pierwszych lepszych, rzuconych słów w tym temacie przez ludzi, których znam albo i też nie.
- Tchórzostwo.
- Egoizm.
- Zaburzenia psychiczne.
- Odwaga.
- Ucieczka.
- Forma rozwiązania problemu.
- Odebranie sobie całej swej własności.
- Głupota.
No dobrze; to kilka punktów. Czas na rozwinięcie...

Nie raz słyszałam... ,"... że samobójca to zwykły tchórz; odebrał sobie życie bo tak najprościej rozwiązać trapiące go problemy. Nie dał rady stawić czoła wyzwaniom i po prostu uciekł.. istna głupota, ot tak!..." Ja mam inny punkt widzenia w tej sprawie. Początkowo ukaże to na przykładzie.

*** Wyobraźmy sobie, że jest pewien chłopak. Trenuje on biegi, a dokładniej takie w terenie na długie dystanse. Jest zdrowy, nie ma astmy czy innych schorzeń dyskwalifikujących go na starcie. Ze sportem jest mocno związany od 5 roku życia. Serce swe oddał w tym kierunku nie później niż dwa lata potem.. Przyłączył się do klubu i nie widział nic poza swym hobby. Od maleńkości uczony był jak osiągnąć cel i rozłożyć swe siły w najtrudniejszych trasach. Kochał to, co robił a ból ograniczał się jedynie do fizycznego; a to mięśnie nie dają rady, a to brak tchu - tak czy owak trenował dalej. Wiedział, że czym więcej z siebie da teraz, tym samym osiągnie wkrótce szczyt radości i 'będzie miał z górki'. Mijały lata a on dalej przemierzał kolejne to kilometry. Stał się profesjonalistą, żył w luksusach sławy i nie brakowało mu niczego. Pewnego dnia jadąc na światowe zawody, z ogromnym pragnieniem spełnienia swego marzenia na które oddał i poświęcił wszystko... trafił do szpitala. Pijany kierowca 'skasował' doszczętnie autokar zmierzający do Neapolu. Nasz bohater stracił nogę, wszystkich przyjaciół (którzy ograniczali się do tych, z którymi trenował - na innych nie było czasu). W tej chwili nie ma nic. Marzenia, nadziei i bratniej duszy. ***

To czysty wzór sytuacji, aczkolwiek można pisać ich więcej czy nawet opowiadać na faktach. To smutne, ale tak czasami bywa. Wątpię, by jego śmierć (z 'własnej ręki') nie była jednakże uzasadniona. Tak! Bez palców, nogi, pieniędzy czy chłopaka też można żyć ale każdy człowiek jest inny! Dla nas przypuszczalnie strata dziewczyny to nie powód do takiej tragedii. Ale co my tak naprawdę wiemy? Nie przeżyjemy tego, nie odczujemy tej nostalgii i dezolacji. Są osoby silne, a są i takie, co na krzywe spojrzenie topią się we własnych niekorzystnych myślach. Ja osobiście staram się całą sobą zrozumieć takową jednostkę. Choćbym oddała całe serce takiej osobie 'chorej' to i tak nie wejdę w jego skórę. Tu nie pomogą wyobrażenia. Jak ktoś cierpi aż tak, że posuwa się do owego czynu - to miał powód i to nie jeden z wielu lecz kumulację ogólnych doświadczeń i męk.

Nie pochlebiam takowego rozwiązania, ale rozumiem i szanuję decyzję tych ludzi.

Kolejnym punktem jest egoizm. Zapewne jest tu choć nić egoizmu, ale najwidoczniej zbyt słabej by odciągnąć personę od utraty życia. Człowiek który decyduję się na taki czyn nie cierpi od tygodnia. Jest to zapewne długi okres dający się we znaki. Wątpię, by takowa jednostka skoczyła z mostu po jednym, nieudanym dniu. Jeżeli rodzina nie zauważa choć minimalnej zmiany, nie próbuje dociec i nie interesuje się egzystencją chorego - to problem zaczyna się pogłębiać. Bez pomocy, silnej dłoni i miłości droga do śmierci jest jeszcze prostsza. Osoba musi czuć obecność kogoś, dla której choćby warto się uśmiechnąć! To nie jest lekarz psychiatra/psycholog który do sprawy podchodzi ze strony zawodowej i wie, że to jest jego powinność. Czasami niewielkie zainteresowanie i oddanie części siebie dla tego człowieka to cud i chęć do próby oswojenia życia.
Warto o swoich przyjaciołach myśleć częściej, niż w chwilach własnych potrzeb. Nigdy nic nie wiadomo! a przecież serce raduje się od samego kontaktu z bliźnim.

Najszybszą kuracją nie jest spotkanie z lekarzem i naszpikowanie pacjenta lekami (od których uzależniasz się jak od narkotyku, tyjesz, 'zamulasz', z czasem sięgasz po więcej bo organizm się przyzwyczaja itd.). Jeżeli ktoś porządnie walczy z myślami to wieloletnia terapia tak wiele nie zmieni. Czasami nic to nie daje, dana jednostka po prostu nie słucha osoby, która wykonuje swoje zlecenie.

Trzeba próbować wstawać bo kolejny dzień leżenia nie niesie ze sobą zbyt wiele..

Po pierwsze primo: Gdy oceniasz, wypowiadasz się i tworzysz własny pogląd na ten (jakże obszerny) temat - spróbuj za wszelką cenę postawić się w sytuacji danej osoby. Przypomnij sobie co w tobie wywołało ból i płacz i pomnóż to kilkakrotnie.
Drugie primo: Nieś bezinteresowną pomoc, obdarowywuj ludzi uśmiechem i rozmawiaj z nimi. A nóż ktoś cię zaskoczy swą sytuacją, a właśnie ty będziesz ostatnią deską ratunku.

*Uczucie 'TO' znają te osoby, które nadal są wśród nas po kilku nieudanych próbach; zmagały się z tym problemem lecz wygrały.
Myślę, że budując moje zdanie w tej sprawie jest one po części słuszne. Po mimo lat jakie przeżyłam, wiele się w nich działo i dzieje.. Zapewniam, że nie są to typowe problemy nastolatek. I szczerze przyznaje, że mnie to też dotyczy, co w pewnym sensie ma nadać tej wypowiedzi autentyczności.

Warto cieszyć się chwilą, żyć dniem, nie myśleć o jutrze - kto wie co nas czeka?


"Bądźcie na tym świecie nosicielami wiary i nadziei chrześcijańskiej, żyjąc miłością na co dzień. Bądźcie wiernymi świadkami Chrystusa zmartwychwstałego, nie cofajcie się nigdy przed przeszkodami, które piętrzą się na ścieżkach Waszego życia. Liczę na Was. Na Wasz młodzieńczy zapał i oddanie Chrystusowi."

— Jan Paweł II

Offline

 

#2 2010-11-14 17:13:25

 sanderka1000

Duszyczka

5330629
Call me!
Skąd: Lębork
Zarejestrowany: 2010-11-09
Posty: 25
Punktów :   

Re: [Discuss] Samobójstwo.

Pendrivea napisał:

Po mimo lat jakie przeżyłam, wiele się w nich działo i dzieje.. Zapewniam, że nie są to typowe problemy nastolatek. I szczerze przyznaje, że mnie to też dotyczy

Mnie niestety (albo i stety) też.

Głupie gadanie, że samobójstwo to tchórzostwo itp. nie jest niczym dobrym, nawet wręcz przeciwnie - jest to kolejny gwóźdź wbity w trumnę. Dzięki temu dużo ludzi ma swój udział w rosnącej ciągle liczbie samobójstw.

Chyba nic więcej nie jestem w stanie dodać do tego tematu, wszystko prawie jest ujęte wyżej


On jest mój, a ja Jego wyłącznie, jedynie... <3

Offline

 

#3 2010-11-14 18:15:26

 Pendrivea

Szalona Duszyczka.

Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2010-11-07
Posty: 114
Punktów :   

Re: [Discuss] Samobójstwo.

Zgodzę się. Stwierdzenie rzucone w kierunku osoby słabej typu '.. ahh. tylko tchórze posuwają się do takiego czynu; z drugiej strony pewno dużo ludzi tak myśli, a nie ma odwagi na nic więcej!" dobija kolejny gwóźdź. Następnie szatan działa w tak osłabionej duszyczce i ukazuje same złe momenty, a nawet niejaką przyszłość! to smutne.


"Bądźcie na tym świecie nosicielami wiary i nadziei chrześcijańskiej, żyjąc miłością na co dzień. Bądźcie wiernymi świadkami Chrystusa zmartwychwstałego, nie cofajcie się nigdy przed przeszkodami, które piętrzą się na ścieżkach Waszego życia. Liczę na Was. Na Wasz młodzieńczy zapał i oddanie Chrystusowi."

— Jan Paweł II

Offline

 
"Powiadają, że na szczytach gór bliżej do Ciebie, a ja wiem, że i w dolinie Gehenny Jesteś tak samo blisko..."

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.3gwsinf.pun.pl www.gildiadeinarain.pun.pl www.hellriders.pun.pl www.klandk.pun.pl www.survival.pun.pl